gatunek: Komedia rom.
produkcja: Wielka Brytania
reżyseria: Mike Newell
scenariusz: Richard Curtis
Opis:
Jedna z najpopularniejszych angielskich komedii ostatnich lat. Opowieść o mężczyźnie, któremu nie udaje się zbyt długo przetrwać w jednym związku z kobietą. Pewnego dnia na weselu swojego przyjaciela spotyka piękną Amerykankę, z którą spędza upojną noc. Następnego dnia jednak odrzuca jej propozycję małżeństwa i para się rozstaje. Z czasem bohater zaczyna zdawać sobie sprawę, iż zakochał się w Amerykance, ale kiedy nadarza się okazja do wyrażenia swoich uczuć mężczyzna dowiaduje się, że jego ukochana ma wyjść niebawem za mąż.
Obsada:
Hugh Grant | ... | Charles | |
Andie MacDowell | ... | Carrie | |
James Fleet | ... | Tom | |
Simon Callow | ... | Gareth | |
John Hannah | ... | Matthew | |
Kristin Scott Thomas | ... | Fiona | |
David Bower | ... | David | |
Charlotte Coleman | ... | Scarlett |
Moja recenzja:
Już nie raz Anglicy udowodnili nam, że mają dziwne albo raczej inne poczucie humoru. "Cztery wesela i pogrzeb" jest jednym z tych filmów, gdzie właśnie tego humoru jest na pęczki. Z definicji komedie romantyczne to raczej filmy lekkie, przyjemne, które mają nam pokazać człowieka zakochanego, który znajdzie swoją połówkę i spędzi z nią resztę życia. Wszystkie kryteria zostały spełnione, ale po seansie można odczuć, że film aż tak dużo nie różni się od jego Amerykańskich rówieśników, oczywiście mowa tutaj o fabule filmu. Czasami zastanawiam się czemu wszyscy tak zachwycają się tym filmem.
Nie można napisać, że film ten jest jednym z pierwszych większych sukcesów reżysera Mike'a Newella, który potraktował miłość w dość zabawny i w pewnym stopniu ironiczny sposób. Główny bohater film Charles (Hugh Grant) to zatwardziały kawaler, który o miłości i małżeństwie nie może zbyt dużo powiedzieć. Głownie jego relacje z kobietami opierały się na szybkiej zabawie bez zobowiązań. Lecz aby film był komedią romantyczną musiała się pojawić ta jedyna a tą osobą jest atrakcyjna Amerykanka Carrie (Andie MacDowell). Oczywiście nasz bohater uświadomił sobie, że jest w niej zakochany dopiero jak Carrie stanęła do śluby z innym mężczyzną.
W filmie pełno jest komizmu w szczególności słownego - w tym momencie brawa należą się dla postaci Ojca Geralda (Rowan Atkinson). Nie należy także zapominać o również zabawnych sytuacjach z udział Garetha (Simon Callow), Scarlett (Charlotte Coleman) i Matthew (John Hannah znany z roli Batiatusa w "Spartacusie"). Plusem tego filmu jest właśnie obsada, która została bardzo dobrze dobrana, w szczególności odegrana przez Hugh Granta postać niesfornego Charlesa. Na uwagę zasługuje także Andie Macdowell, która dobrze odwzorowała postać Carrie, niestety tylko tyle mogę napisać o tej aktorce ponieważ nie oglądałem z nią wiele filmów i nie mam punktu odniesienia.
Muzyka jak i scenografia również zasługują na pochwalę, Richard Rodney Bennett i Michael Coulter bardzo dobrze spisali się w swojej roli.
Niestety nie obędzie się bez złych nowin: po drugim ślubie film zaczął mnie trochę przynudzać i muszę powiedzieć, że taki stan utrzymał się do prawie samego końca. Filmowi nie pomoże dobra muzyka ani aktorzy jeżeli historia nie zaciekawi odbiorcę i tak było w moim przypadku. W ostatecznym rozrachunku film polecam osobą, które lubią ambitniejsze komedie romantyczne zachowujące pewien inteligentny poziom. Dla mnie jest to historia o miłości, którą obejrzałem i odstawiłem na półkę.
Moja ocena:
1 komentarze:
Nie oglądałem jeszcze tego filmu, a z tego co słyszałem to jest dosyć dobry. Twoja ocena 6/10 również jakoś nie odpycha, a zwiastun bardzo interesujący! :)) Myślę, że obejrzę... Zapraszam :))
Prześlij komentarz